Rozdział 2 - Upadek
Ktoś zabił moich rodziców, jest to mi obojętne. Nie miałem nigdy rodziców, po za jednym staruszkiem. Jest mi to obojętne czy oni żyją czy nie. To nie tak, że nie chciałbym mieć rodziców, owszem, chciałem mieć. Moja rodzina jest mi obca, dlatego pójdę z nią, a po załatwieniu sprawy przeniosę się do innego miasta. Tak będzie najlepiej, nie chcę mieć kontaktu z nimi. A porwanie Nagisy nie jest moją sprawą, pewnie porywacz zażąda okupu, bo po co mu mała dziewczynka? Co do ewentualnego podstępu to nie mam się czego bać, ERchip potwierdził więzy rodzinne, moje z Elsią. Spadek przekażę dla biednych, jeśli coś tam w ogóle jest do przekazania, w co szczerze wątpię. Niemożliwe, by tacy ludzie chcieli dać coś innym. Nie mam nic do stracenia. Jedynie dręczy mnie myśl, że tak nagle ona znalazła mnie w takim śmietnisku i twierdzi, że jest moją siostrą. Dlaczego poszedłem z nią do kawiarenki i uwierzyłem w to co mówi? Wszystko przeszło przeze mnie jakby to było mi zupełnie oczywiste. Jednak czemu miałbym jej nie wierzyć. W tym świecie kłamstwo oznacza śmierć, którą wymierza ERchip. Mechanizm wykrywania kłamstw jest nieznany. Wiadomo jednak jak zabija, zabija tak samo jak po nielegalnym przekroczeniu terytorium Okręgu.
Na parkingu stała niezbyt nowa taksówka. Przez chwilę miałem wątpliwości czy to w ogóle działa. Wsiedliśmy do niej, dostałem lekkiego szoku. Wewnątrz wyglądała jak luksusowa limuzyna. Skórzane fotele, bardzo wygodne. Była nawet malutka lodówka na napoje, poczęstowałem się. Siostra wybrała adres z wyświetlonego przed nami menu. Z danych na wyświetlaczu wynika że mamy przed sobą około dwa i pół kilometra drogi. W trakcie jazdy wypytała mnie o moje życie. Opowiedziałem jej, że rodzice porzucili mnie prawdopodobnie gdy miałem dwa lata. Zostałem przygarnięty przez pewnego staruszka. Mieszkaliśmy razem w jego mieszkaniu. Starzec miał około siedemdziesiąt lat, niski, siwy, brodaty dziadek. Był dla mnie jak ojciec, zrobiłby dla mnie wszystko. Kochałem go, on też mnie kochał, chociaż mi o tym nie mówił, czułem to. Staruszek zmarł gdy miałem siedemnaście lat. Po jego śmierci przeniosłem się do wschodniej części Tokio, znalazłem tam przyjaciela. Jak wszystko życie mi zabrało, zabrało również go. Życie zawsze chciało więcej niż ja od niego. Tym się różniłem od mego przyjaciela i od staruszka. Oni żyli pełnią życia, tak jak by wiedzieli że umrą niedługo. Mieli cel w życiu którego mi zabrakło, może umarli właśnie przez te cele. Po ich śmierci zrozumiałem jaki to był cel. Opowiedziała mi o swoim życiu, została oddana do adopcji zaraz po urodzeniu. Wychowała się w niezbyt bogatej rodzinie. Musiała zajmować się domem, robić zakupy i robić posiłki, mimo tego, wiem, że żyło jej się lepiej niż mnie.
Dojechaliśmy na miejsce. Staliśmy pod wysokim budynkiem z wieloma reklamami. Na drzwiach widniał szyld “Prawo To Zasady, Zasady To Prawo”. Weszliśmy do środka, odbijająca światło podłoga od razu przyciągnęła mój wzrok. Tłumy ludzi przebijały się korytarzami. Weszliśmy do windy, Elsia wcisnęła mały, biały guziczek z numerkiem “10”. W zasadzie nie był to guzik, lecz panel dotykowy. Dziesiąte piętro, dosyć wysoko jak na biuro prawnicze. Po wyjściu z windy myślałem, że będą tu większe tłumy niż na dole. Wiele ludzi umarło po ostatnim trzęsieniu ziemi, powinno być tutaj dużo ludzi. Nie ma nikogo, wielka cisza. Jest tak cicho, aż zacząłem słyszeć szum w uszach. Przerwał je odgłos obcasów uderzających na zmianę o ceramiczną podłogę. Był to odgłos kroków Elsi, szybkim krokiem poszedłem za nią. Dotarliśmy do pokoju, nad drzwiami widniał napis: “Testamenty”. Wszedłem pierwszy, dałem krok. Pokój był mały, przez duże okno napływało dużo światła przez co pokój był bardzo jasny. W środku nie było nikogo, wszedłem głębiej. Drzwi się zamknęły, chciałem się obrócić lecz poczułem silne uderzenie w tylną część głowy, mocny krótki przeszywający ból. Świat zakręcił mi się w oczach jakbym kręcił się na karuzeli dłuższy okres. Upadek był nieunikniony. Ból nie ustawał, co się tu dzieje? Mimo tego, że nogi odmawiały mi posłuszeństwa próbowałem się podnieść. W pewnej chwili pomyślałem, że umieram, przy drugiej próbie wstania, poczułem drugie uderzenie tym razem mocniejsze. Zrobiło się ciemno, oczy zamykają się same.
- Dlaczego? - chciałem powiedzieć, ale coś zabrało mi głos. Teraz już wiem dlaczego ciągle czułem niepewność. Umieram...
- Dlaczego? - chciałem powiedzieć, ale coś zabrało mi głos. Teraz już wiem dlaczego ciągle czułem niepewność. Umieram...
___________________________
Autor: MychaM
Korekta/poprawki: Destrix
Autor: MychaM
Korekta/poprawki: Destrix
Kopiowanie bez zgody autora (mnie) zabronione.
" porzucili mnie prawdopodobnie gdy miałem dwa lata" - staruszek by ci to wyjawił więc "prawdopodobnie" jest nie potrzebne według mnie.
OdpowiedzUsuńStarzec miał około siedemdziesiąt lat - Staruszek zmarł gdy miałem siedemnaście lat.
Jak kochał staruszka i ten jego to raczej wiedział kiedy ten ma urodziny i ile ma lat. Po co te ogólniki xD
Tak poza tym to dalej jest interesująco i zabieram się do dalszej lektury :P